Manifest Lysia Cycle – Ścieżka Kobiety
Dla tych, które są gotowe stanąć w prawdzie.
Nie po to, by uciec. Po to, by wrócić.
Lysia Cykl – Ścieżka Kobiety
Lysia nie jest metodą. Nie jest kursem. Nie jest terapią.
Lysia to Brama.
Rytmiczna, archetypowa, stara jak księżyc.
To podróż kobiety, która nie szuka już odpowiedzi w świecie zewnętrznym –
ale zaczyna słyszeć szept własnego ciała.
To ścieżka dla kobiety, która:
– była tłumiona, a teraz chce mówić,
– była raniona, a teraz chce czuć bez lęku,
– była porzucana, a teraz uczy się wracać do siebie,
– była „czyjąś” – a teraz pragnie być swoją.
Ta ścieżka nie odpowie Ci, kim masz być.
Ona Cię zapyta:
"Kim byłaś, zanim powiedzieli Ci, kim powinnaś być?"
"Co naprawdę czujesz, kiedy nikt Cię nie ocenia?"
"Czy jesteś gotowa zdjąć zbroję, nie po to, by być słaba – ale prawdziwa?"
W Lysii przechodzisz przez sześć Bram.
Każda z nich dotyka innego aspektu Twojej kobiecości:
– zmysłowość, głębia, opiekuńczość, mądrość, cykliczność, suwerenność.
To nie są role do odegrania.
To żywe rytmy, które w Tobie drgają –
czasem zapomniane, czasem stłumione, czasem błędnie zdefiniowane.
W każdym rytuale pracujemy z ciałem, dźwiękiem, oddechem, ogniem, wodą, światłem.
Ale najważniejsze, co się wydarza… to Ty.
Twoje spotkanie ze sobą – nie tym społecznym „ja”, ale sobą przed światem.
A kim ja jestem?
Nie jestem przewodnikiem w białej szacie.
Nie jestem „nauczycielem kobiecości”.
Nie jestem też Twoim kolejnym „terapeutą od naprawy duszy”.
Jestem obecnością.
Mężczyzną, który widzi.
Mężczyzną, który trzyma Bramę – i nie przekracza jej bez zaproszenia.
Jestem mostem między tym, co wewnętrzne i zewnętrzne, między tym, co dzikie i ułożone, między ogniem i wodą.
Jestem Tu – żebyś mogła być Sobą.
Bez gry. Bez maski. Bez wstydu.
Z nagością – czasem dosłowną, a czasem jeszcze trudniejszą: emocjonalną, duchową, prawdziwą.
Wielokrotnie widziałem, jak kobieta przestaje grać rolę.
Jak płacze z ulgi.
Jak wraca do ciała.
Jak w końcu nie musi udawać, że wszystko jest w porządku.
Wiem, że to nie ja ją uzdrawiam.
Ona przypomina sobie siebie.
Ja tylko jestem.
I trzymam Bramę.
Lysia to droga od…
– od napięcia do miękkości,
– od kontroli do zaufania,
– od głowy do bioder,
– od tęsknoty do obecności,
– od pragnienia bycia kochaną – do bycia miłością.
Nie każda kobieta wybierze tę drogę.
Bo Lysia nie obiecuje niczego na skróty.
Nie daje gotowych odpowiedzi.
Nie daje tożsamości.
Nie daje „mocy” w plastikowym opakowaniu.
Ale daje coś innego:
prawdziwe spotkanie.
Ze sobą.
Z archetypami.
Z ciałem.
Z kobietami, które też tą drogą idą.
I ze mną – mężczyzną, który widzi.
Lysia to nie droga do zostania kimś.
To droga powrotu do siebie.
Do swojej miękkości.
Do swojego ognia.
Do rytmu, który był w Tobie od zawsze – tylko zagłuszony.
Chcesz wejść?
Nie musisz mieć odwagi.
Wystarczy wołanie.
O resztę zatroszczy się Ścieżka.